Jesienny sandacz z małej rzeki
Godzina 5:00…ze snu wyrywa mnie dźwięk budzika… Normalnie każdego dnia o tej porze przekręcam się na drugi bok, ale nie dzisiaj. Zaspane oczy szukają źródła jazgotliwego „Ring, ding, dong”, przeszywającego mój śpiący jeszcze mózg niczym lodowaty podmuch. Zawsze w takiej sytuacji pierwsze co przychodzi mi do głowy to posłani…